Czym jest uwielbienie Boga?
Uwielbienie Boga to wywyższenie Chrystusa w Jego dziele Golgoty:
„A JAK Mojżesz wywyższył węża na pustyni, TAK potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego WIERZY, nie zginął, ale MIAŁ ŻYCIE wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ALE po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto WIERZY w Niego, NIE PODLEGA POTĘPIENIU; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.” [J 3:14-18]
Bez świadomości prawdy ewangelii jaką jest Chrystus – On jest naszym Pojednaniem z Ojcem – uwielbienie będzie niepełne i albo zaczniemy się skupiać na naszych emocjach (tych pożądanych lub tych trudnych, co wpędzi nas w poczucie winy), albo uzależnimy „dobre wielbienie” od instrumentów, biżuterii i makijażu kobiet śpiewających do drogich mikrofonów (perkusisty i tak nikt nigdy nie zauważa …).
Żebym nie był źle zrozumiany: cieszę się, że angażujemy estetykę w proces uwielbienia. Reflektory, ciepły, pulsujący bas, dźwięki pianina Nord Stage 4 (wybaczcie lokowanie produktu), plątanina kabli i mikroporty schowane za paskiem – to wszystko niech służy chwale Chrystusa, ale proszę – pamiętajmy – Jego chwałą była chwała krzyża i zmartwychwstania. Wielbimy Go wbijając wzrok w Syna Człowieczego wywyższonego na Golgocie jak wąż miedziany na palu Mojżesza.
Mateusz Mate.O Otrębski powiedział na jednym z warsztatów uwielbienia bardzo ciekawą rzecz, parafrazuję:
<Często słyszymy takie zdanie od prowadzącego wielbienie:
„Zostawmy nasze zmartwienia za drzwiami.”
Każe nam się wycinać część świadomości, by może nie zgorszyć naszymi trudnymi sprawami Boga>
Uważam, że ma tutaj dużo racji. Spróbujmy powiedzieć królowi Dawidowi: Ej, przestań jęczeć! Zostaw swoje problemy za drzwiami! …
Jeśli przysłuchamy się muzyce Bliskiego Wschodu, jest w niej coś melancholijnego, jakieś zawodzenie, tęsknota, miks emocji, namiętność, pasja. Niekiedy melodie są żywsze, innym razem sięgają głębin.
Wierzę, że Chrystus prowadzi nas do Wolności Emocjonalnej również w kwestii uwielbienia. Psalmy często zaczynają się stanem faktycznym, przeżywanymi emocjami. Wyobraźmy sobie, że sam król Dawid zmartwychwstaje przed „czasem końca” po to, by nauczyć chrześcijan właściwego wielbienia. Warsztaty prowadzone są na stadionie OPERA HOUSE w Sydney z dziesiątkami tysięcy chrześcijańskich muzyków:
~ Dawidzie – rozpoczyna po hebrajsku prowadzący – cieszymy się, że jesteś tutaj z nami. Chcemy się czegoś od Ciebie nauczyć w kwestii wielbienia. Zapodasz nam coś na rozgrzewkę?
~ Shalom, everyone! – rozpoczyna Dawid po angielsku z charakterystycznym hebrajskim charczącym „r” – jasne, może coś z klasyków. Psalm 38 – Dawid zerka na pianistę, który daje sygnał, że zespół może zaczynać. Dawid zamyka oczy i …
„Nie karć mnie, Panie, w Twoim gniewie
i nie karz mnie w Twej zapalczywości!
Utkwiły bowiem we mnie Twoje strzały
i ręka Twoja zaciążyła nade mną.
Nie ma w mym ciele nic zdrowego na skutek Twego zagniewania,
nic nietkniętego w mych kościach na skutek mego grzechu.
Bo winy moje przerosły moją głowę,
gniotą mnie jak ciężkie brzemię.
Cuchną, ropieją me rany
na skutek mego szaleństwaaa.”
Cisza na widowni zdaje się wręcz krzyczeć swoją wymową. Konsternacja lidera uwielbienia uchwycona przez kamerę streamingową jest nie do „odzobaczenia”.
Dlaczego taki nieco prowokacyjny scenariusz? Może dlatego, by zrozumieć, że Bóg nie ma nic przeciwko naszym trudnym emocjom. Wyżalmy się przed Panem, wylejmy przed Nim łzy. Do kogo mamy iść z naszymi tęsknotami, z naszym niespełnieniem? Do świata, który nas wykpił? Czy nawet w kościele nie możemy zaznać odrobiny autentyczności? Przecież to On jest naszym Lekarzem, Uzdrowicielem Całej Naszej Osoby. Wróćmy do Dawida jeszcze na moment. Daje ręką znak, że zmienia się nastrój, dołączają skrzypaczki, flecista podłącza się wraz z nimi.
” Bo Tobie ufam, o Panie!
Ty odpowiesz, Panie, Boże mój!
Mówię bowiem:
«Niech się ze mnie nie cieszą;
gdy moja noga się chwieje,
niech się nie wynoszą nade mnie!»
Nie opuszczaj mnie, Panie,
mój Boże, nie bądź daleko ode mnie!
Spiesz mi na pomoc,
Zbawienie moje – o Paaanieee!”
Tamburyno, dźwięk klaszczących w rytm dłoni, łzy na policzkach wielbiących na trybunach – setki przesyłanych serduszek na żywo – jest sukces! Organizatorzy odetchnęli z ulgą.
~ Ostatnie słowa Dawidzie – przejmuje mikrofon prowadzący – co mógłbyś nam jeszcze przekazać, coś na sam koniec, byśmy zapamiętali po tych warsztatach uwielbienia „Fire from Heaven”:
~ Ten Chrystus o którym mówiliście mi w foyer, wydaje mi się, że ja śpiewałem tylko o Nim, że miał cierpieć, by wejść do swej chwały, w Psalmie 22, że przebodli Jego ręce i nogi, że był rozlany jak wosk, to On tam na krzyżu, prawda? Mój Namaszczony, mój HaMaszijach … i że On żyje, że Ojciec nie pozostawił Jego ciała w otchłani, by uległo zepsuciu … Teraz, gdy Go widzę wiarą już wyraźniej, to dopiero teraz Go mogę uwielbić – wywyższonego na drzewie, bo tam mnie odkupił, tam mnie zrodził na życie wieczne …